Ciasto z profesorskimi śliwkami
No to zaszalałam. Wakacje pełną gębą- tylko jeden wpis w
sierpniu. I kolejka tematów. Jeden z nich dość pilny- o tym jakimi widokami
przywitał nas ogród po powrocie i jaki jest jego stan na koniec lata. Wiem,
wiem- dokumentacja, archiwizacja, skrupulatność. Ale... ciasto... Ze śliwkami. Cynamonem
i prawdziwą wanilią pachnące. Z kruszonką. I bezą. Prawda, że lepiej zacząć od
ciasta? Tak też myślałam!
A wszystko zaczęło się od Pani Profesor. W ostatnią sobotę sierpnia
urządziliśmy ognisko- w końcu udało się zaprosić większe grono znajomych i
podzielić się radością z kiełbachy z ognia. Kiełbachy zostały spalone, oscypy
rozmiękczone a bagietki schrupione. I chociaż infrastruktura wciąż u nas marna
(poratowały mnie poduszki na krzesła z Tesco- za całego piątala można było
siedzieć na ziemi i nie martwić się o brudne tyłki), mam nadzieję, że nasi
goście byli równie usatysfakcjonowani co my.
A ponieważ nasi goście są najlepsi na świecie, następnego
dnia w kuchni czekały na nas „dary losu.” Ogródkowe pomidory, gruszki, klasyczna
domowa sałatka, dżem z niewiarygodnego warzywa. I śliwki od Pani Profesor. Dużo
śliwek- klasycznych węgierek z trzebnickiego zagłębia owocowego:-) Pyszne na surowo, ale
od jakiegoś czasu marzyło mi się ciasto ze śliwkami. Wiecie, taki zwiastun
jesieni, słodki, pachnący, z cudownie miękkimi owocami.
I mimo ostatnich upałów odważyłam się uruchomić piekarnik i
wykorzystać pierwszy w swoim życiu przepis z „Cukierni Lidla”. Trochę musiałam
poimprowizować, bo jak zwykle czegoś tam zabrakło w szufladzie, ale wyszło. Oj
wyszło. Takiego właśnie placka było mi trzeba. Słodycz śliwek, podkreślona
cynamonem i wanilią, delikatne kruche ciasto, chrupiąca beza. I te kolory-
upieczone śliwki mienią się mieszanką złota, czerwieni i fioletu. Nie da się
ukryć, że pan Małecki wie co dobre.
PLACEK ZE ŚLIWKAMI I BEZĄ (z "Cukierni Lidla")
Na ciasto
200g miękkiego masła
20g cukru
1 opakowanie cukru wanilinowego
6 żółtek
420g mąki tortowej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
Do owoców
800g śliwek (waga już bez pestek)*
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki cukru
1 laska wanilii
Beza
6 białek
200g cukru
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Oryginalny przepis jest na formę 34x42, ja zrobiłam w mniejszej prostokątnej- wyszło więcej bezy na centymetr kwadratowy ciasta;-)
Masło miksujemy z cukrem i cukrem wanilinowym. Pod koniec ucierania dodajemy żółtka. Kiedy masa jest jednolita dodajemy przesianą mąkę i proszek do pieczenia. Wyjdzie nam z tego kruszonka. Dużą garść kruszonki zostawiamy do dekoracji ciasta, resztę rozkładamy równomiernie na wyłożonej papierem blaszce i lekko dociskamy dłonią.
Na cieście rozkładamy połówki śliwek- jedna warstwa skórką do dołu i możliwie jak najgęściej. Poukładane owoce posypujemy mieszanką cukru, cynamonu i ziarenek wanilii (laskę rozcinamy wzdłuż i nożem zbieramy ziarenka).
Piekarnik nastawiamy na 190*C.
Białka ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec stopniowo dodajemy cukier. Gotową pianę wkładamy do rękawa cukierniczego i dekorujemy ciasto w bezową kratkę. Oczywiście bezę można rozłożyć łyżką, ale wtedy nie będzie takich fajnych dziurek na kruszonkę- bo po nałożeniu bezy w kratkę, miejsca gdzie jej nie ma posypujemy kruszonką pozostałą z robienia ciasta. A! Jeśli używacie rękawa cukierniczego nie nawalcie do niego zbyt dużo bezy na raz, bo zamiast wychodzić dołem wylezie niekontrolowanie górą. Jeśli już musicie wiedzieć, to tak, przydarzyło mi się to kiedyś;-)
Ciasto pieczemy 20 minut w 190*C, po czym zmniejszamy temperaturę do 170*C i pieczemy jeszcze 35 minut.
I mamy super ciasto do popołudniowej kawy.
Róbcie czym prędzej, póki sezon śliwkowy w pełni. Możecie też zrobić to ciasto i porównać, która wersja pasuje bardziej do śliwek!
*wiem, wiem, że nie nasze te śliwki, ale też z ogrodu, tyle że Profesorskiego;-)
Komentarze
Prześlij komentarz