Ciasto mirabelkowe

W tym tygodniu proponuję rozpocząć wrzesień ciastem- na osłodę kończącego się lata. Jest to tarta, która swoim mirabelkowym aromatem przypomina jeszcze ciepłe dni. Dziś słońce nieśmiało zajrzało w okna i pozwoliło mieć nadzieję, że słupek rtęci jeszcze chwilę zabawi w okolicach dwudziestu stopni. Tym bardziej warto skorzystać ze sprzyjającej aury, zerwać ostatnie śliwki z drzewa- są teraz cudownie dojrzałe i aromatyczne, i chlupnąć nimi w ciasto.
To ciasto zrobiłam przez nazwę- tarte aux mirabelles. Jak można przejść obok niej obojętnie? Dla mnie brzmi jednocześnie retro i z klasą. Takie ciasto, do którego kawę pije się w filiżance, a nie jakimś plebejskim kubku. Ciasto, które afirmuje się na porcelanowym talerzyku, oddzielając srebrną łyżeczką małe kęsy. 
Choć przyznać muszę, że późnym wieczorem pomyślałam sobie, że właściwie to jest nasza swojsko brzmiąca tarta z mirabelkami i że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podeżreć ją prosto z blaszki paluchami. Może i tarta pod inną nazwą, tak samo by pachniała, ale nie byłaby idealna na prozaiczną nocną gastrę;)

TARTA Z MIRABELKAMI
Na ciasto
150g zimnego masła 
250g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
75g cukru
Na wypełnienie
500g mirabelek
100ml śmietanki 32%
25g mielonych migdałów
100g brązowego cukru (polecam Dark Muscovado- jest wilgotny i bardzo intensywny w smaku)
1 jajko
25g rozpuszczonego i ostudzonego masła
po kilka kropli migdałowego i waniliowego aromatu

Natłuszczamy i osypujemy bułką tartą okrągłą formę do ciasta (około 20cm).
Masło kroimy w kostkę i mieszamy z mąką i proszkiem do pieczenia do uzyskania konsystencji podobnej do kruszonki. Dodajemy cukier i szybko wyrabiamy aż ciasto jest dość miękkie- można dodać trochę zimnej wody, jeśli składniki nie chcą się połączyć. Robię kruche ciasto bez jajek bo takie najbardziej lubię, usłyszałam jednak, że nie zawsze chce wyjść. Jeśli macie swój sprawdzony przepis na kruche zróbcie je po prostu po swojemu. Ja ciastem otrzymanym w powyższy sposób wyklejam blaszkę po kawałku po czym umieszczam ją w lodówce na kilkanaście minut, żeby ciasto się schłodziło.
Nagrzewamy piekarnik do 180*C. Mirabelki myjemy i usuwamy z nich pestki- jest to znacznie łatwiejsze jeśli śliwki są mocno dojrzałe. W misce mieszamy śmietankę, mielone migdały, brązowy cukier, jajko, rozpuszczone masło i aromaty do otrzymania jednolitej, gładkiej masy.
Ciasto nakłuwamy dość gęsto widelcem i umieszczamy w piekarniku na 10 minut. Następnie układamy na nim połówki śliwek i zalewamy masą. Pieczemy jeszcze 30 minut aż wierzch tarty będzie złoty.
 
To kolejne już ciasto, które jemy na zimno, delektując się bogactwem smaków i aromatów. Ciemny cukier i lekko wyczuwalne migdały cudownie podkreślają smak śliwek. Nie ważne czy jecie na porcelanie czy paluchami.
Smacznego!
Po przycięciu budleja narobiła kwiatów:)
Mniej niż rok temu ale za to jakie wielkie.
A przy okazji mała ogrodowa prywata. Wczoraj rzuciłam się w końcu na przycięty tymianek cytrynowy. Dwa odcinki "Men at work", jeden "Downton Abbey" i "The Edible Garden" później miałam pełen słoiczek intensywnie pachnących, suszonych listków. Jak również wiązankę gałązek, które się nie zmieściły. Dla nas ten słoiczek wystarczy z nawiązką- może ktoś z okolic Wrocławia ma ochotę poskubać listki i przyprawić coś tymiankiem cytrynowym? Na przykład cytrynowe szortbredy?
Taki pęczek mam do oddania:)

Komentarze

  1. Mmm, pysznie ta tarta wygląda. I jak widać, nadaje się dla każdego i na każdą okazję :)
    Uwielbiam tymianek cytrynowy, ten zapach jest obłędny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że nadzienie tej tarty ma kolorek nieszczególnie fotogeniczny ;), ale nie mam cienia wątpliwości, że nadrabia smakiem. Tylko u mnie już nie w tym roku, bo nie sądzę, żeby udało mi się zdobyć jeszcze mirabelki :).
    Nie wąchałam nigdy tymianku cytrynowego. Nazwa brzmi wybitnie poetycko, aż mam ochotę sobie kupić ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie pomyślałam o tym- to zasługa brązowego cukru:-D Teraz zupełnie inaczej patrzę na to ciasto... ale smakiem rzeczywiście nadrabia.
      U nas mirabelki jeszcze wiszą- mega dojrzałe, złote i pachnące. Jest ich znacznie mniej, ale zostały te najlepsze;)
      A tymianek cytrynowy jest delikatniejszy, mniej mydlany niż ten zwykły. Ale po całym wieczorze skubania listków zdecydowanie nie brzmi dla mnie poetycko:)

      Usuń

Prześlij komentarz