Pączki

Rok temu robiłam pączki wrocławskie podczas postu. W tym roku lepiej wymierzyłam. Jeszcze w sezonie na pączka usmażyłam złociste pączki z konfiturą z płatków róży.
Przepis na nie znajdziecie w zeszłorocznym poście. To co się zmieniło to nadzienie- tym razem róża a nie śliwki z cynamonem, i tłuszcz do smażenia. Zniechęcona wonią rozgrzanego smalcu, użyłam oleju roślinnego.
Własnoręcznie smażone pączki są dużo bardziej aromatyczne i na dodatek można je zjeść na ciepło- to dopiero rarytas! Chrupiąca skórka i delikatne, jeszcze lekko parujące wnętrze. Ja tak zaszalałam po upieczeniu, że chyba wyczerpałam swój roczny przydział na te wypieki. Dlatego dziś zjadłam tylko smutną połówkę pączka od Gondka (super cukiernia z wrocławskiego Psiego Pola)- żeby chociaż poczuć smak Tłustego Czwartku. Nie żebym była jakąś wielką fanką pączków- zdecydowanie wolę np. czekoladę, ale przecież dzisiejszy dzień zobowiązuje.
A dziś w pracy dostałam takie oto kwiatki. Pan pewnie nie był świadomy, że jednym z moich przezwisk jest Pączek- ale było fajnie być dziś Pączkiem i dostać bukiecik:).

Komentarze