Igłofiltr story

W jednym z ostatnich wpisów pisałam o tym, że stwierdziliśmy zgon naszej studni i musieliśmy zakupić nowy igłofiltr. I tak rozpoczął się serial w odcinkach, przy którym "Moda na sukces" to miniserial. Dziś chciałabym przedstawić jeden z odcinków. Pomoże mi w tym sympatyczny królik Tuzki i książka z dzieciństwa.
"Na ratunek plantacji" to książka, którą wieki temu dostałam od rodziców. Opowiada o grupie zwierzątek, które próbują doprowadzić wodę na tytułową planację i ją ocalić. Przeżywają przy tym prawie tyle przygód co my przy montażu igłofiltra. Jest im trochę łatwiej, bo mają traktor i słonia. Nas była dwójka, czasem wspomagana przez mojego tatę.
Zaczęło się od igłofiltra wkręconego parę dobrych lat temu przez mojego tatę i pompy znalezionej przez dziadka. KonQbek reperował pompę długi czas, rozmontowując ją doszczętnie, wymieniając uszczelki i szukając części do nietypowych rozmiarów rur. Udało się. Niestety po zamontowaniu na igłofiltr nic nie leciało- w pompie próżnia. Diagnoza- zarośnięty igłofiltr. Ponieważ i tak był do niczego, panowie postanowili go wyjąć. Jak postanowili, tak zrobili i urwali rurkę przy gwincie. KonQbek próbował go odkopać, ale wspólnie stwierdziliśmy, że lepiej będzie kupić nowy filtr i go po prostu wbić. Cóż prostszego, prawda?
Tuzki Bunny Emoticon
Jak już pisałam pojechaliśmy do sklepu, w którym pan sypnął nam garścią porad (jak się potem okazało, nie wszystkich dobrych) i sprzedał igłofiltr z rurkami za całkiem rozsądną cenę. Wróciliśmy do domu i w piątek zrobiliśmy pierwsze podejście do wbicia filtra.
Tuzki Bunny Emoticon
KonQbek wbijał wedle metody podrzuconej przez pana- za pomocą deseczki. Niestety- metoda okazała się słaba- pojawiły się podejrzenia, że zniszczeniu uległa mufa mająca łączyć rurki. Dlatego przerwaliśmy akcję wbijania i poszliśmy do domu uraczyć się drinkiem. Zanim jednak zaszedł drink, pospaliśmy się.
Tuzki Bunny Emoticon
Dziś okazało się, że mufa rzeczywiście była zdemolowana. KonQbek z tatą postanowili ją odkręcić, żeby nie zniszczyła bardziej gwintu. Jak postanowili, tak zrobili i urwali igłofiltr przy gwincie.
Tuzki Bunny Emoticon
Ponieważ szkoda nam kasy na kupno TRZECIEGO igłofiltra, postanowiliśmy za wszelką cenę wydobyć ten nowy i zespawać go na stałe z rurką, tak żeby żaden gwint nie był przeciwko nam. W końcu aż tak głęboko nie był wbity... KonQbek próbował wybić go młotkiem razem z rurką i mufa, która do tej pory trzymała na amen oderwała się i chlupnęła do dołu. 
Tuzki Bunny Emoticon
 Nie było w związku z tym jak wybić- czyli kopiemy. 
Tuzki Bunny Emoticon
Po kilku dobrych godzinach mieliśmy w trawie całkiem duży dół, wypełniony na pół metra wodą. Kopał głównie konQbek, ale ja też miałam swój nieporadny wkład w usuwanie błocka z dna dołu. Próby poruszania igłofiltrem nic nie dawały.
Tuzki Bunny Emoticon
Wtedy konQbek chwycił za plastikową rurę, którą chciał okopać filtr. Początkowe rezultaty pozwalały mieć nadzieję- po wbiciu rury można było ją usunąć razem z porcją mokrej ziemi otaczającej filtr. Jakby tylko można ją wbić na tyle głęboko, żeby objęła filtr. Potrzebne były usprawnienia, w związku z czym udaliśmy się do nudnego miejsca- warsztatu mojego taty. Ponieważ moje manualne zdolności kończą się na lepieniu z plasteliny, stolarska pasja mojego taty jest dla mnie jedną, wielką, nudną niewiadomą. Dlatego konQbek szukał rozwiązań a ja miałam blazę.
Tuzki Bunny Emoticon
Która ewoluowała do podśpiewywania sobie i powtarzania kroków tanecznych na środku stolarni.
Tuzki Bunny Emoticon
KonQbek przywołał mnie do porządku, każąc sobie pomóc w wierceniu otworów w rurze.
Tuzki Bunny Emoticon
Udało się, w otwory zmieściła się dźwignia i mogliśmy ruszyć na podbój igłofiltra. Kilka wkręceń później, konQbek nie był już pewien, czy rusza tym filtrem czy go bardziej wbija. Na dworze były miliardy komarów, a ja na betonce zrobiłam malutkie ognisko smutku- zebrałam suche patyczki i zapaliłam. Zrobiło się też ciemno. Popatrzyliśmy chwilę na mini ogień (a miało być dziś ognisko z kiełbachami...), zajrzeliśmy do dołu i wróciliśmy do domu. KonQbek w bojowym nastroju a ja pozbawiona nadziei.
Historia filtra nie ma happyendu- dalej dziad siedzi w ziemi i ani drgnie. KonQbek planuje wykopać dół do Chin, żeby go wyjąć. Jutro z samego rana będziemy musieli uruchomić naszą beczko-taczkę i podlać wszystkie rośliny, bo do studni chyba żywe przy tych temperaturach nie doczekają.
Wróciliśmy do domu z bardzo niskim morale. Dla poprawienia nastoju zjadłam pół tabliczki czekolady z orzechami.
Tuzki Bunny Emoticon
Teraz poprosiłam mojego dyplomowanego barmana o dobry drink- zaproponował orgazm;) To mieszanka Kahluy, Amaretto i Baileysa- wyguglajcie jak nie wierzycie:) W języku angielskim jest taki zwrot "to doctor somebody a drink". To ja zaczynam leczenie- po nim będzie totalny czil i żadnych snów o igłofiltrach.
Tuzki Bunny EmoticonTuzki Bunny Emoticon
*wszystkie obrazki z ekpresyjnym królikiem zaczerpnęłam z tej strony
**wybaczcie brak zdjęć, ale jeszcze tylko brakowało mnie z aparatem nad tym igłofiltrowym dołem










Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki, łączę się w cierpieniu, ale też przyznam, że trochę mi lżej, że nie jestem jedyną walczącą z wiatrakami (w moim przypadku z igłofiltrami):)

      Usuń
  2. Miałam tę książkę - był tam chyba lew Leo, jeśli dobrze pamiętam :). Mam nadzieję, że historia igłofiltra skończyła się pomyślnie, chociaż dzisiaj to nam raczej powódź grozi a nie susza :))

    Solina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Lew Leo!
      Historia igłofiltra w końcu miała happy end, w tym roku za to zepsuło się jakieś kółeczko w pompie i póki co też taszczymy wodę... fatum jakieś.

      Usuń

Prześlij komentarz